Początkowo nadmierna liberalizacja rynku miała pozwolić na pojawienie się nowych graczy w celu obniżenia cen dla konsumentów. Ta strategia przy dobrej pogodzie działała wspaniale. W ten sposób wiele firm było w stanie zachowywać się jak pasażer na gapę na plecach instytucjonalnych firm energetycznych, które musiały wstrzymywać latami swoje nowe inwestycje, aby dostosować się do przepisów.
Jednak od pierwszej burzy i wzrostu cen prądu unijna machina przestała działać.
- Anglia, orędownik liberalizmu, nigdy nie miała tylu bankructw firm energetycznych i tak szybkiej eksplozji cen.
- Niemcy poszły tą samą drogą, a francuski EDF żądał dodatkowych 10 miliardów euro w wyniku strat w celu zaspokojenia europejskich mechanizmów.
- We Francji, w której energia elektryczna zawsze była bardzo tania oparta na energii atomowej, dzisiaj jej cena ustalana jest na podstawie cent gazu i tonie CO2.
To zwykła demonstracja wpływu unijnych urzędników, który nie został jeszcze okiełznany przez Brukselę.
Solidne jest partnerstwo ze Stanami Zjednoczonymi jedynym remedium dla spanikowanej Europy.
Wielkim błędem Brukseli było traktowanie paliw kopalnych jako niewyczerpanych surowców, a nie jako aktywów geostrategicznych w ograniczonych ilościach. Aby uzyskać dostęp do tej niewielkiej ilości surowców należało wcześniej się zabezpieczyć kontraktami długoterminowymi.
- Obecnie europejską impotencję można odczytać poprzez partnerstwo ze Stanami Zjednoczonymi. Waszyngton zapowiada dostawy stratosferyczne do 2030 r., podczas gdy większość amerykańskich złóż łupkowych staje się mniej wydajna.
- Wyobrażenie sobie, że Waszyngton będzie faworyzować swój rynek wewnętrzny nad starą Europą, nie jest mrzonką. W rzeczywistości dostępne miejsca, które są pełne energii i materiałów niezbędnych do transformacji energetycznej, znajdują się na dwóch biegunach i na Syberii.
Aby wyjść z tego impasu, Komisja mogłaby podnieść swoje umiejętności energetyczne i uświadomić sobie, że Europa nie jest już centrum świata.
Jej dostęp do energii nie jest już oparty na jej statusie historycznym czy pieniądzach, ale w coraz większym stopniu na wywiadzie geopolitycznym, sojuszach z partnerami, którzy są właścicielami surowców, lub poleganiu na wystarczającej sile militarnej, aby pomóc sobie bezpośrednio ze złożami. Model chiński jest dzisiaj dla niej punktem odniesienia.
Czy dla starego kontynentu wojna na Ukrainie będzie szansą na ewolucję i zmianę pozycji z całą pokorą, czy też zatonięcie?
Najbliższe lata to nam pokażą.