W na początku lat 90. Kadafi tylko częściowo znacjonalizował przemysł naftowy. Obiecał, że olbrzymie dochody z ropy będą równo rozdzielone w całym kraju. Wszyscy obywatele dostawali swoją część dochodu płynącego ze sprzedaży ropy.
Kiedy ludzie zobaczyli, że przywódca podnosi standardy ich życia, oczywiście zaczęli go mocno popierać i dekady później trudno im było zrozumieć zachowania nieznanych rebeliantów arabskiej wiosny.
„Kim są, skąd przyszli i po co? ”– dopytują jeszcze dzisiaj Libijczycy.
Problem z zagranicznymi koncernami naftowymi w Libii
W latach 90. M. Kadafi dopuścił światowe koncerny do poszukiwań i wydobycia ropy naftowej jedynie poprzez spółki zależne działające na podstawie krótkoterminowych koncesji. Jednak koncerny naftowe przechwytywały wszystkie zyski, zostawiając niewielki procent w kraju.
W dniu 25 stycznia 2009 roku libijski przywódca zaproponował ponowną i całkowitą nacjonalizację amerykańskich, brytyjskich, niemieckich, hiszpańskich, norweskich i kanadyjskich kompanii naftowych z powodu celowego zaniżania prze nie ceny eksportowej.
Kadafi wygłosił wówczas przemówienie do narodu:
„Obecnie ropa powinna być jedynie własnością państwa, abyśmy mogli lepiej kontrolować ceny przez zwiększenie lub zmniejszenie jej produkcji. Nie możemy polegać na zachodnich koncernach naftowych, które niszczą nasz kraj, a same zarabiają na nas wielkie pieniądze.”
Ta wypowiedź zaniepokoiła;Anglo-Dutch Shell, British Petroleum, U.S. ExxonMobil, Hess Corp., Marathon Oil, Occidental Petroleum and ConocoPhillips, hiszpański Repsol, niemiecki Wintershall, austriacki OMV, norweski Statoil, Eni i kanadyjski Petro Canada.
W latach 2009-2010 koncerny przedstawiły sytuacje panującą w Libii swoim przywódcom prosząc o jakieś wsparcie rządowe.
Rok później dochodzi do rewolucji libijskiej 2011 r. pod pretekstem wprowadzenia demokracji i jej wartości obywatelom spod reżimu Kadafiego.
Koncerny chciały z powrotem szybko powrócić na libijski rynek.
Francuski dziennik „Liberation” doniósł w październiku 2011 roku, jakoby w początkowej fazie konfliktu miało dojść do tajnego porozumienia między nowym rządem popieranym przez Zachód (NRL) a rządem francuskim, w myśl którego francuskie koncerny miały po wojnie uzyskać 35 procent zasobów libijskiej ropy.
Po paru latach okazuje się, że plany powrotu na pola naftowe w Libii się nie powiodły.
Teraz do gry wchodzą Libijczycy i Państwo Islamskie, które potrzebuje ropy abu skuteczniej walczyć z zachodnią demokracją.
Oddziały Chalify Haftara, nieuznawanego na arenie międzynarodowej dowódcy Libijskiej Armii Narodowej, a armią rządu jedności narodowej doprowadziły do poważnego kryzysu w państwie.
Dzisiaj dostęp do pól naftowych kontrolują dwie grupy militarne sympatyzujące z różnymi centrami władzy w kraju – w Tobruku i w Trypolisie.
Jedna z nich – Toubou, zdominowana przez grupy etniczne, uznała, że została pominięta w negocjacjach z rządem. Jako ochrona pól naftowych zdecydowała, że dopóki nie zostanie ujęta w umowie, ropa nie popłynie do portów Es Sider i do Europy.
Teraz już wiesz dlaczego nasi przywódcy omijają Libię w desperackim poszukiwaniu ropy?
Dzienne wydobycie ropy w pierwszej połowie 2022 r. w Libii to zaledwie 610 tys. baryłek dziennie. Za rządów Kaddafiego liczba ta przekraczała 1,7 – 1,9 mln baryłek dziennie
W kraju wydobywa się 700 000 baryłek ropy dziennie, podczas gdy za rządów Kaddafiego liczba ta przekraczała 1,7 miliona baryłek dziennie. Konflikty wewnętrzne ograniczyły w ostatnim roku wydobycie nawet do 100 000 baryłek dziennie.

