Minister spraw zagranicznych Arabii Saudyjskiej powiedział, że królestwo nie może zrobić nic więcej, aby pomóc rynkom ropy, co oznacza, że największy na świecie eksporter ropy nie ma planu stopniowego przyspieszenia wzrostu produkcji przynajmniej do końca przyszłego roku.
Pytany, co mogłyby zaoferować Stany Zjednoczone i UE Rijadowi, aby szybciej pompował i więcej wydobywał ropy, powtórzył wcześniejszą wypowiedz saudyjskiego ministra energetyki Abdulaziza bin Salmana, – „za gwałtowny wzrost cen paliw odpowiedzialny jest kryzys rafineryjny a nie wielkości wydobycia”. „To o wiele bardziej skomplikowane niż samo wprowadzanie beczek na rynek” – dodał książę Faisal. „Nasza ocena jest taka, że obecnie podaż ropy jest względnie zrównoważona z popytem” – dodał.
Główni importerzy, w tym USA, Japonia i UE nadal wzywają Organizację Krajów Eksportujących Ropę Naftową i jej partnerów (23-narodową grupę kierowaną przez Rijad i Rosję, znaną jako OPEC+), do szybszego zwiększenia produkcji.
W odpowiedzi Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie i inne kraje potwierdziły, że przyczyną wzrostu cen paliw po lutym 2022 r. jest braku inwestycji w rafinerie na na Bliskim Wschodzie gdyż kraje te inwestują w energię słoneczną.
Sankcje amerykańskie na Wenezuelę, agresja na Irak i Libię oraz zmiana polityki energetycznej doprowadziły praktycznie do całkowitego braku inwestycji w odwierty i modernizację rafinerii naftowych.
Arabia Saudyjska i ZEA przekazały w swoich publicznych oświadczeniach, że pompowanie większej ilości ropy niewiele pomoże rynkowi, ponieważ rafinerie w wielu państwach pracują na pełnych obrotach.

- Ceny ropy wzrosły w ubiegłym roku o prawie 70%, do około 110 dolarów za baryłkę, po odbiciu popytu po pandemii koronawirusa.
- Natomiast sam konflikt na Ukrainie spowodował jedynie niewielki wzrost ceny ropy, a następnie przyśpieszyły po inwazji Rosji na Ukrainę tylko z 90 do 124 dolarów za baryłkę