Do wytworzenia baterii elektrycznych potrzeba nie przynajmniej jedenaście różnych rud
Obecna trudność polega na tym, że firmy produkujące baterie, turbiny wiatrowe i inne panele fotowoltaiczne bardzo mało dbają o ich ekologiczne efekty.
We Francji organizacje pozarządowe przeanalizowały tzw. „plany czujności opracowane przez dziewięć francuskich firm – w tym Imerys, Total, EDF , Engie, Renault, PSA , Eramet – z działaniami związanymi z transformacją energetyczną. Plany te, zgodnie z ustawą z 2017 r. mają „ identyfikować zagrożenia i zapobiegać poważnym naruszeniom praw człowieka, podstawowych wolności, zdrowia, bezpieczeństwa osobistego i środowiska”. Okazuje się, że stosowanie prawa tych planów jest, zdaniem organizacji pozarządowych, „niepełne”, „niedostępne” lub „nieprecyzyjne” .
Na przykład firma „Engie” wskazuje, że opracowała „ plan działania integrujący wszystkie te aspekty środowiskowe w porozumieniu z lokalnymi zainteresowanymi stronami”, nie dostarczając dalszych informacji na temat treści tego planu. Firmy tak naprawdę nie zmieniły swoich praktyk i nadal polegają na tym, co robili przed wprowadzeniem obowiązku zachowania czujności, korzystając z audytów i certyfikatów, o których wiemy, że są stosunkowo nieskuteczne.
Wszystko to bardziej przypomina greenwashing.
To organizacje pozarządowe a nie rządy wszczynają dzisiaj postępowanie sądowe przeciwko firmom winnym za brak ochrony środowiska w wyniku eksploatacji metali rzadkich.
„Międzynarodowe koncerny generalnie nie wiedzą, skąd pochodzą wykorzystywane przez nich minerały, nie znają swoich dostawców ani podwykonawców”, informuje raport.
Oczywiście, mówi się, że żadna firma nie jest w stanie kontrolować i znać całego łańcucha produkcyjnego. Jest on jednak wykonywany z magnesów wymagających neodymu, wydobywanego – głównie w Chinach – przy użyciu mieszaniny na bazie uranu i toru, a następnie wyrzucanych do środowiska.
Z każdej tony wyprodukowanego neodymu wytwarza się od 340 000 do 420 000 m³ toksycznych gazów, a także 2600 m³ kwaśnej wody i jedną tonę odpadów radioaktywnych.
Jednak europejskie firmy nie wspominają o tych zagrożeniach w swoim planie czujności, a unijni politycy nawet nie mają o tym problemie żadnego pojęcia.
Dlatego powinno wymagać się od koncernów, aby dokładnie określili, jakie zagrożenia występują we wszystkich jej łańcuchach wartości i zaproponować ambitne środki, aby im zaradzić”. Jedynym ich działaniem jest dzisiaj skuteczny medialny pijar w zakresie społecznej odpowiedzialności biznesu.
Przede wszystkim nadszedł czas, aby państwo wzięło się za te sparwy. Na razie to społeczeństwo obywatelskie – organizacje pozarządowe – zapewnia zgodność z polityką czujności, przeprowadzając dochodzenia i wszczynając postępowania prawne przeciwko przedsiębiorstwom. Nie jest to normalne.
Naszym celem nie jest potępianie transformacji energetycznej, ale pokazanie, że ta zmiana nie powinna odbywać się zgodnie z obecną logiką oficjeli rządowych i unijnych.” Promowanie przejścia z pojazdów spalinowych na elektryczne może nie być rozwiązaniem; lepiej byłoby pomyśleć o ograniczeniu i zmianie naszych sposobów podróżowania, konsumpcjonizmu i stylu życia.