- Obecna wojna na Ukrainie stawia nie tylko fundamentalne kwestie poszanowania integralności granic i godności ludzkiej, ale również podważa naszą zdolność do strategicznego przewidywania.
- Byliśmy wszyscy zaskoczeni rosyjską inwazją na Ukrainę, gdy otrzymaliśmy informacje.
- Co więcej, wiarygodność naszych koncepcji odstraszania, opartych na zdolnościach strategicznego przewidywania, jest teraz wątpliwa.
To pytanie staje się jeszcze bardziej palące, gdy Putin bez skrępowania, ale zdeterminowany, podchodzi do kwestii progu nuklearnego i grozi użyciem broni jądrowej na polu taktycznym, gdy chodzi o jego żywotne interesy.
W rzeczywistości, wraz z tą „operacją specjalną”, którą Rosja rozpoczęła na Ukrainie, wkraczamy w bardziej brutalną fazę dekonstrukcji westfalskiego porządku świata.
Jednoczesna remilitaryzacja Niemiec i Japonii, z aprobatą Stanów Zjednoczonych, które zaopatrują te dwa kraje w ofensywne uzbrojenie, definitywnie zakończyła erę porozumień jałtańskich, które zapewniły Zachodowi siedem dekad pokoju.
Do tego dochodzą skutki wojny w Iraku, zwłaszcza w Syrii, które zakończyły strategiczne porozumienia energetyczne między USA a Arabią Saudyjską, znanymi jako „pakt Quincy„.
Cała ta konstrukcja, która ustanowiła prymat Stanów Zjednoczonych w porządku świata, jest teraz definitywnie martwa.
Co więcej, to tylko jeszcze bardziej zradykalizuje wojnę energetyczną, która stanowi podstawę wielu konfliktów ostatnich trzech dekad.
Wkraczając na Ukrainę, Putin nieświadomie ożywił, dzięki Amerykanom, nieprzewidywalne skutki które z pewnością ujrzymy w nadchodzących latach.
Te wydarzenia również napędzają dynamikę odradzania się imperiów centralnych, które mają tendencję do redefiniowania swoich granic i interesów.
Nasi dyplomaci wypowiadają się o starciu demokracji z autokracjami, wolności z dyktaturą. Możemy jednakże spojrzeć na to w inny sposób – jako konfrontację naszych dawnych państw narodowych z dawno minionymi imperiami rosyjskimi, tureckimi, chińskimi, perskimi itd., które dążą do zemsty za lata upokorzeń, na jakie były skazane
Jesteśmy świadkami powrotu historii i zamykania nawiasu, w którym Zachód kontrolował „porządek świata”.
[Por. Hubert Védrine: „Wizja świata ” Bouquins, 17 lutego. 2022]
To drugi poziom konsekwencji, który musimy brać pod uwagę.
Roszczenia Władimira Putina, odwołujące się do historii imperium carów, czy też Erdogana, który pragnie przywrócić granice Imperium Osmańskiego, skonfiskowane traktatem w Lozannie z 1923 roku wydają się urzeczywistniać. Ten ostatni pragnie odtworzyć sto lat temu zawarty traktat o „odwróceniu stołu” we wschodniej części Morza Śródziemnego i na Bałkanach.
Nie możemy zapominać, że bohaterowie wydarzeń na Bliskim Wschodzie nie przestali w ostatnich latach kwestionować linii granic ustalonych na mocy porozumień Sykes-Picot z 1918 roku.
To samo dotyczy Chin, gdzie „wilczy wojownicy” Xi Jinpinga uważnie obserwują rozwój wojny na Ukrainie, aby ponownie rozważyć granice terytorialne i morskie narzucone przez Zachód zarówno poprzez „traktaty nierówne”, jak i na Morzu Chińskim.
Wszyscy krytykują Zachód za jego „arogancję” i „pogardę”. Choć niechętnie przyjmujemy tę rzeczywistość, to ostrzeżenie Samuela Huntingtona jest coraz bardziej widoczne w procesie materializacji.
Zobacz więcej w innych źródłach:
Por. Samuel
Huntington: „ Zderzenie
cywilizacji i przebudowa porządku światowego ”, Simon i
Schuster /US 2002
Stajemy teraz w obliczu wojen cywilizacji, które tu i ówdzie pozostają w zawieszeniu w wyniku intensywnych konfliktów regionalnych. Upadek całego systemu inżynierii stosunków międzynarodowych, który powstał na bazie traktatów w Jałcie i Wersalu, przypomina nam inny, mniej idylliczny i bardziej prozaiczny obraz świata.
- Czy zdajemy sobie sprawę, że cofamy się w dziedzinie prawa międzynarodowego, zwłaszcza jeśli chodzi o kwestie prawa wojny i prawa humanitarnego?
- W obliczu odrodzenia się dawnych roszczeń i imperialnych ambicji, które ukształtowały wielkie cywilizacje świata, jakie są wizje naszych elit i jakie jest poziom świadomości naszych społeczeństw?
- Jaka jest nasza rzeczywista zdolność do utrzymania podstaw konfliktu z ogromnymi długami państwowymi i populacjami, które nie są zbyt odporne, starzeją się i są niewystarczająco wyposażone?
- Jak sobie poradzimy z problemem migracji w Europie, który będzie się nasilać w związku z tymi regionalnymi kryzysami?
- Jak możemy zapewnić sobie strategiczną autonomię i wzmocnić nasze koncepcje odstraszania, aby radzić sobie z różnymi scenariuszami, które nie są już mało prawdopodobne, a jedyną nieznaną jest data ich wystąpienia?
Na te wszystkie pytania musimy odpowiedzieć, przechodząc od naiwności do nowych form wzmocnienia w obronie naszych interesów i wartości.
Lepiej jednak byłoby, gdybyśmy byli mądrzejsi w latach 1995-2005. Zamiast pozwolić historii wejść na swoje śmiertelne i zawsze tragiczne ścieżki, powinniśmy byli wymyślić inny obszar bezpieczeństwa i współistnienia w Europie.