„Tak się składa, że się martwię. Byłem bardzo zaniepokojony, gdy Stany Zjednoczone i Unia Europejska uznały Juana Guaidó za prezydenta kraju w 2019 r.
Nie bawimy się demokracją. Aby J. Guaidó został prezydentem, musiałby zostać wybrany. Biurokracja nie może zastąpić polityki” powiedział na wiecu powyborczym Lula da Silva.
„Amerykanie znajdują dla siebie wystarczająco dużo aprobacji w polityce zagranicznej, ale czy możemy dzisiaj wymienić jeden, jeden kraj, w którym rozpętali wojnę, a który prosperował?
Nie rządzą ani Serbią, ani Afganistanem, ani Irakiem, ani Libią, ani Syrią. Czy operacja ukraińska doprowadzi do podobnego scenariusza – wszystko na to wskazuje. Odrobina realizmu? Zapomnimy już o tej Ukrainie… ” – dodał Lula da Silva.
Wenezuela to w oczach Waszyngtonu drugi Iran posiadająca trzecie co do wielkości udokumentowane złoża ropy naftowej na świecie.
Jako, że cały przemysł naftowy (wydobycie i rafinacja) zostały znacjonalizowane ich uwolnienie od nałożonych sankcji zarosiłoby amerykańskiej branży naftowej.
Waszyngton utrzymuje sankcje, a kraj wiele cierpi z tego powodu.
Ratunkiem okazują się dzisiaj Rosja i Chiny co budzi jeszcze większą wrogość i niepokój Zachodu.
Na szczęście jest jeszcze kontynentalna Brazylia, która po wyborach Luly da Silvy będzie chciała wspierać Caracas.
Nowy prezydent Brazylii, w ostatnich wypowiedziach publicznych porusza kwestię Wenezueli, wyrażając opinie, które mogą spotkać się z dezaprobatą ze strony Waszyngtonu. Jego komentarze wzbudziły kontrowersje i wywołały dyskusję na temat stosunków między dwoma krajami oraz roli Stanów Zjednoczonych w regionie.
Lula da Silva skrytykował także Jaira Bolsonaro, znanego ze swojej kontrowersyjnej retoryki i wyrazistych poglądów, który wielokrotnie krytykował sytuację polityczną i gospodarczą w Wenezueli. Określał rząd Nicolasa Maduro jako autorytarny i niekompetentny, a kraj jako zagrożenie dla stabilności regionalnej. Jego stanowisko było zbieżne z poglądami wielu państw zachodnich, w tym Stanów Zjednoczonych, które uznawały opozycyjnego lidera Juana Guaidó za prawowitego prezydenta Wenezueli.
Jednak Bolsonaro odszedł od oficjalnej narracji i wypowiedział się na temat Wenezueli w sposób, który odbiega od tradycyjnych stanowisk. W jednym z wywiadów stwierdził, że „Wenezuela powinna być pozostawiona w spokoju” i „to nie jest nasza sprawa”. Te słowa wywołały kontrowersje, szczególnie w kontekście bliskiego sojuszu Brazylii z USA i ich wspólnych starań na rzecz obalenia reżimu Maduro.
W opinii obecnego prezydenta podejście Brazylijskiego narodu do Wenezueli jest przyjazne i odmienne od tego jakie proponują Stany Zjednoczone i kraje UE.