W 1992 roku, kiedy ustanowiono Ramową Konwencję Narodów Zjednoczonych w sprawie Zmian Klimatu (UNFCCC), emisje miały być bardziej ograniczane – okazuje się, że w tym czasie (do 2020 r.) kraje rozwinięte produkowały 84 procent historycznych emisji.
Ta koncentracja emisji przez garstkę bogatych krajów jest częścią tego, co przez wiele lat sprawiło, że międzynarodowe negocjacje w sprawie klimatu stały się impasem.
Historycznie, rosnące bogactwo w krajach wysoko uprzemysłowionych było ściśle powiązane z rosnącym przemysłem, zużyciem energii i emisją dwutlenku węgla.
Ten związek może dopiero teraz powoli się rozdzielać.
W 2014 roku emisje w Wielkiej Brytanii spadły o 8,4 procent, podczas gdy gospodarka wzrosła o 2,6 procent ; światowa gospodarka wzrosła o 3 procent, podczas gdy globalne emisje dwutlenku węgla spadły.
Niemniej jednak historyczna koncentracja przemysłu i bogactwa w krajach rozwiniętych oznacza, że kraje rozwinięte są odpowiedzialne za wyprodukowanie 79 procent emisji w latach 1850-2011.
Zgodnie z protokołem z Kioto tylko kraje rozwinięte były zobowiązane do ograniczenia emisji; Stany Zjednoczone sprzeciwiły się wykluczeniu krajów szybko rozwijających się, takich jak Chiny i Indie, a to z powodu procesu delokalizacji produkcji na ich tereny, które aby realizować większe zyski, nie powinny ich zdaniem ponosić wysokich kosztów środowiskowych. W przeciwnym przypadku Zuski dla akcjonariuszy zachodnich korporacji mogłyby zostać obniżone nawet o 73%.
Na pierwszy rzut oka historyczna koncentracja emisji w krajach rozwiniętych sprawia, że zmiany klimatyczne są podręcznikowym zagadnieniem odpowiedzialności – polityką lub praktyką krajów bogatych, która wpływa na kraje biedne.
Ale w ostatnich latach historia stała się bardziej złożona. Podczas gdy kraje rozwinięte nadal emitują duże ilości dwutlenku węgla, kraje rozwijające się również coraz więcej emitują zanieczyszczeń do atmosfery.